TransCarpathia – Kupno samochodu
Jakiś czas temu trafiłem na informację o wydarzeniu, które od razu przykuło moją uwagę – Trans-Carpathia Rally – wyścig na orientacje . Na tamtym etapie nie miałem ani odpowiednich funduszy, ani wystarczającej odwagi, żeby spróbować swoich sił w takim wyzwaniu. Do tego brakowało mi jeszcze szalonych znajomych, którzy byliby gotowi rzucić się w wir jakiejkolwiek przygody. Mimo to, nie wykreślałem tego ze swojej głowy.
W zeszłym roku, po wyjeździe majówkowym, zaczęło to wszystko nabierać kształtu. Zacząłem opowiadać wszystkim znajomym o tym szalonym pomyśle – że trzeba wziąć udział, kupimy jakiegoś gruza i będzie fajnie! I ku mojemu zaskoczeniu, udało się! Znalazłem trzech odważnych, którzy się na to zgodzili. O tym nieco później. Nakreślę wam na czym polega cała ta akcja.
O co chodzi w Trans-Carpathia Rally 2025 Adventure?
Nie będę wymyślał koła na nowo, więc pozwólcie, że zacytuję oficjalną informację od organizatorów wyścigu, żebyście mieli pełny obraz tego, o czym mowa.
Autem za grosze!
Podróż Land Roverem z podgrzewanym fotelem nie jest prawdziwa przygodą…
Każdy może objechać świat luksusowym samochodem, śpiąc w hotelach z bufetami. Ale pojazdem w cenie wody do spryskiwaczy, niekoniecznie. I o to właśnie chodzi.
W tym rajdzie nie chodzi o wygodę. Chodzi o prawdziwą przygodę. Niesamowite przeżycia. Przełamywanie stereotypów i wyjście ze strefy komfortu, ze wszystkim, co czyni świat bezpiecznym, wygodnym, przewidywalnym i niemożliwe nudnym…
Organizatorzy stawiają wymagania, które musi spełniać samochód, aby mógł wziąć udział w wyścigu:
1. Kupiony do 5000 zł
2. Lub starszy niż 10 lat
3. Lub o pojemności silnika do 1300 cm3.
I tyle!
No dobrze, ale gdzie właściwie ten rajd? Z Katowic do Częstochowy? Przygotujcie się na coś znacznie większego! Start wyścigu znajduje się na Słowacji, a sama trasa prowadzi przez Bośnię, Kosowo, Albanię, aż w końcu kończymy przy morzu w Czarnogórze! Brzmi kozak? Czytaj dalej!
Więcej informacji na temat Trans-Carpathia Rally znajdziecie na oficjalnej stronie organizatora.
Ekipa gotowa! Jak udało się zebrać drużynę do Trans-Carpathia Rally
Teraz wróćmy do ekipy, którą udało mi się zwerbować do udziału w wyścigu. Podczas Woodstocku 2024 udało mi się wkręcić w klimat Gabriela i Rafała. Co prawda, do momentu otwarcia rejestracji nie wierzyli jeszcze, że wszystko pójdzie tak szybko i stanie się to w tym roku, ale na tamten moment byli już totalnie zajarani. Wiedziałem, że mam dwóch pewniaków, więc potrzebowaliśmy jeszcze jednej osoby do ekipy. Miałem kilka typów, ale postanowiłem poczekać na moment, kiedy będzie otwarta rejestracja.

Kiedy organizatorzy podali termin otwarcia zapisów, od razu napisałem do Staszka (Sebastiana), którego możecie kojarzyć z wyjazdu do Macedonii z okazji PoliRajdu w 2024 roku. Tak, to ten typ, który w piętnaście minut prowadzenia Multivana zdążył rozwalić koło. Kto nie kojarzy, odsyłam do: Majówka 2024 – Polirajd Multivanem. Uznałem, że to idealny kandydat do naszej ekipy. Seby nie trzeba było długo namawiać. I tak, mamy komplet! Rejestruję ekipę i ruszamy z przygotowaniami! Wyjazd opłacony! Trans-Carpathia Rally Adventure 2025 spodziewajcie się nas!

Samochód na rajd: Co brać pod uwagę przy wyborze? Nasza decyzja
Dyskusja na temat samochodu przebiegała u nas dość dwulicowo – z jednej strony mieliśmy pogaduchy prywatne, a z drugiej raz na jakiś czas wrzucaliśmy pomysły na grupę na Messengerze. Głównie to ja rozmawiałem ze Staszkiem, bo wiedziałem, że on z chęcią podchodzi do tematu 'gruzów’ z odpowiednią zajawką. Zakładałem, że Gabrielowi i Rafałowi bardziej zależy na tym, żeby auto po prostu jechało, a ze Staszkiem mogliśmy pogadać o bardziej szalonych opcjach.
Staszek marzył o przyzwoitym Kangoo, ja natomiast o Fiacie Panda. Przegadywaliśmy, jak Albania, to może Mercedes? Może coś totalnie zwariowanego, jak Punto Cabrio, albo – bardziej odpowiedzialnie – Skoda Felicja, lub BMW czyli typowy dresowy bolid młodzieży wiejskiej. Pomysłów było mnóstwo. Nawet rozważaliśmy Fiata Multiplę! Z czasem, doczytaliśmy, że dla pojazdów z napędem 4×4 przewidziane są dodatkowe atrakcje. Słowo klucz! Znaleźliśmy przypadkiem Kangoo 4×4, rozkiminiliśmy właśnie marzenie i to z napędem na cztery koła. Szybko okazało się jednak, że przekracza nasz budżet.
Osobowe Kangoo z napędem na cztery koła to koszt około 10 tysięcy. Mimo wszystko, wrzuciliśmy je do ulubionych i czekaliśmy. Spełniało sporo kryteriów, jest duże, ma napęd na cztery koła i jest stosunkowo nietypowe. I pewnego dnia – bum – pojawiło się ogłoszenie, które z miejsca zwróciło naszą uwagę.

Cena była podejrzanie niska. Od razu zaczęły się pojawiać wątpliwości. Ciężko było się skontaktować ze sprzedającym, a na dodatek okazało się, że samochód stoi 500 km od nas. Po kilku próbach udało się w końcu porozmawiać z Sebastianem (tak, sprzedający miał to samo imię, co Staszkiem Seba), który zapewnił, że fura jeździ, skręca i hamuje. Jednak nie było źle – do zrobienia były tuleje na tylnych wahaczach, nie działała klimatyzacja, a fotele grzane nie grzały i była urwana jedna śruba od koła. Cena ostateczna to 4 500 zł.
Zapytaliśmy go, czy auto dojedzie na Śląsk, a potem do Albanii. Sebastian po chwili milczenia, słyszałem, że lekko się zaśmiał, ale odpowiedział, że powinno dać radę. No cóż, też bym tak powiedział, gdybym sprzedawał auto, które ma swoje lata, jak każdy!
Po obgadaniu tematu ze Staszkiem uznaliśmy, że i tak będę w tamtych rejonach załatwiać interesy, więc czemu by nie obejrzeć tego Kangoo? Staszek wziął wolne, przyjechał do Myszkowa i pojechaliśmy na Pomorze po Kangoo! Na dworcu w Myszkowie spotkaliśmy się o 5:50. Gabriel i Rafał nic o tym jeszcze nie wiedzieli. To była nasza mała tajemnica!

Po ustaleniu terminu wyjazdu, od razu dodałem ogłoszenie na Blablacar – wiadomo, każda okazja do zmniejszenia kosztów podróży jest cenna. Wkrótce zgłosił się Arek z Łodzi, który również planował wyjazd w te okolice, tyle że po samochód do swojej firmy. W trakcie podróży chwalił komfortową jazdę na tylnej kanapie multivana! Pozdrawiamy go serdecznie! Arek zaproponował również pomoc, oferując, że jeśli nasz samochód nie dotrze na Śląsk, to chętnie pomoże nam go holować. Świetna inicjatywa, cieszymy się z takich miłych gestów!



Oczywiście, musieliśmy popełnić klasyczny błąd – wpisaliśmy zły adres i pojechaliśmy w zupełnie inne miejsce. Na szczęście szybko się zorientowaliśmy, że coś jest nie tak, bo nawigacja prowadziła nas w kompletnie nieznanym kierunku. Zamiast się poddać, postanowiliśmy spróbować skrótu, licząc na to, że uda się nadrobić stracony czas. Mieliśmy około godziny opóźnienia, ale wiecie, jak kończy się taka historia z każdym skrótem?

Przyjechaliśmy do Sebastiana, zobaczyliśmy Kangoo i od razu wiedzieliśmy, że je bierzemy, chyba że coś będzie totalnie tragiczne. Ale szczerze mówiąc, to już nie potrafiliśmy ukryć ekscytacji. Silnik odpalił bez problemu, nie kopcił. Zawieszenie rzeczywiście stukało, może trochę bardziej, niż się spodziewaliśmy, ale to nie był jakiś dealbreaker. Napęd 4×4 działał bez zarzutu. Test samochodu odbył się w terenie na przechyleniu plus minus 30st, przypomnę że żaden z nas nigdy nie jeździł w terenie a właściciel rzucił magiczne: „chłopaki no co, nie wjedziecie pod górkę? jo?„. Samochód nam zgasł podczas wjazdu ale za drugim się udało!
Próbowaliśmy jeszcze negocjować cenę, ale niestety nic nie udało się urwać. Moje serce krwawiło. Ostateczna cena była taka, jak wcześniej ustaliliśmy. Nagraliśmy filmik i wysłaliśmy go chłopakom na grupie a w tym samym czasie poszliśmy podpisywać umowę. Staszek poszedł sam, ponieważ ja próbowałem naprawić elektryczną szybę, której nie mogłem zamknąć a otworzyłem podczas jazdy próbnej. Okazało się, że zepsuł się przycisk, a przy okazji dowiedzieliśmy się, że jeśli jeden przycisk nie działa, to nie działa cały system otwierania i zamykania drzwi. Z pomocą przyszło zwarcie kabli, ale żeby to zrobić, musieliśmy rozebrać cały boczek drzwi. Wiadomo, był grudzień a z otwartą szybą przypał wracać 500 km na chatę. Filmik jaki dostali Gabriel z Rafałem poniżej!
Chwilę później staliśmy się posiadaczami Renault Kangoo 4×4 z silnikiem 1.9 TDI z 2003 roku! Z radością i ekscytacją zrobiliśmy pamiątkową fotkę na pobliskiej stacji benzynowej, a o godzinie 16:30 wyruszyliśmy w drogę powrotną do Katowic. Staszek z ekscytacji noc wcześniej nie mógł spać, więc dla niego była to kolejna noc bez snu. Kangoo oficjalnie stało się częścią naszej ekipy, a my możemy planować kolejne etapy tej szalonej przygody! Myślicie, że udało się dojechać na Śląsk bez problemów?


Poniesione koszta na ten moment:
W każdym kolejnym wpisie będę na bieżąco robił update kosztów poniesionych na wyjazd – od zakupu auta po wszystkie inne wydatki związane z przygotowaniami. Chcę, żebyście mieli pełen obraz tego, ile tak naprawdę kosztuje taka szalona przygoda, bo pewnie nie jest to tania zabawa, ale na pewno będzie warto!
1160 zł (261 euro) – wpisowe za drużynę
4500 zł – zakup samochodu Renault Kangoo 4×4 1.9 tdi
Dziękuję, za przeczytanie wpisu!

Wsparcie w realizacji marzeń!
Chcesz wesprzeć mnie i moich kompanów podróży?
Postaw nam piwko albo paliwko!
Wasza pomoc na pewno pomoże w realizacji kolejnych wyjazdów, a ja będę mógł dzielić się nimi z Wami na blogu. Każde wsparcie się liczy i naprawdę motywuje do dalszego działania.
Dziękujemy!